Urocza, śliczna i mądra na dodatek! Dla wielu osób małych i dużych uzależniony od gier cyfrowych jaskiniowy chłopiec stanie się bardzo bliski…
Bohaterem książki jest TEK – mały chłopiec mieszkający wraz z rodzicami w jaskini, tak jak wszyscy jaskiniowcy. Przykuwa uwagę czytelnika od samego początku – jest, jak na jaskiniowca przystało, odziany w skórę lamparta czy innego zwierza, ale… trzyma w łapce tablet.
TEK nie tylko mieszka w jaskini, on z niej praktycznie nie wychodzi, nawet zapraszany do zabawy przez przyjaciół. Perspektywa pogrania w piłkę czy spędzenia czasu z przyjaciółmi nie jest wystarczająco atrakcyjna, aby oderwać go od tabletu, smartfona czy konsoli. Zaprzyjaźniony dinozaur Rex, bez skutku, próbuje namówić go na wspólną zabawę, także rodzice nie są w stanie odciągnąć go (dosłownie!) od ekranu. TEK najwyraźniej w świecie jest uzależniony od gier i innych możliwości, jakie dają media elektroniczne.
Mama TEKA ma pretensje do Taty – po co wynajdował ten Internet, skoro teraz mają przez niego ogromne kłopoty z synem. TEK gra z takim zapamiętaniem, że nie zauważa ani zachodzącej ewolucji, ani epoki lodowcowej, która w tym czasie wzięła świat w swoje władanie. Pomaga dopiero pobliski wulkan, którego potężna erupcja zakłóca życie wszystkich stworzeń, a TEKA wraz z jego elektronicznymi gadżetami wyrzuca wysoko w górę. Kiedy już odzyskuje przytomność po nagłym zderzeniu z Ziemią – ulega zresetowaniu! Traci połączenie z krainą elektroniczną i zaczyna zauważać realny świat wokoło – trawę, kwiaty, świecące słońce, ludzi i inne stworzenia. Rodzice odzyskują syna, a Rex przyjaciela i towarzysza zabaw.
Książeczka zaciekawia i przyciąga uwagę już samą swoją formą – przypomina bardziej tablet niż klasyczną, papierową książkę (dokładniej – tabletowy format panuje do str. 26, czyli do odzyskania przez TEKA przytomności i kontaktu z realnym światem). Dokładniejsze zapoznanie się z nią nie rozczarowuje – wprost przeciwnie, pogłębia zainteresowanie i budzi wręcz zachwyt. Wskażmy jego przyczyny.
Przede wszystkim książka podejmuje bardzo ważną problematykę – konsekwencje nadmiernego przywiązania do świata cyfrowych gier i zdarzeń. To problem, który może zidentyfikować jako swój (lub analogiczny do swojego) wielu z czytelników. Coraz bardziej niepokojące wyniki badań wskazują, że kontakt z mobilnymi urządzeniami mają już niemowlęta (którym tablet czy smartfon ma zastąpić uwagę ze strony rodziców), co czwarty z przedszkolaków korzysta z sieci każdego dnia, a dwie trzecie z nich – kilka razy w tygodniu. Średnio jednorazowy kontakt z siecią trwa 45 minut (badania Fundacji Dzieci Niczyje – obecnie Dajemy Dzieciom Siłę). To maluchy, a przecież w starszych grupach wiekowych sytuacja jest jeszcze gorsza. Około 35% badanej młodzieży korzysta z telefonicznego połączenia z siecią kilkadziesiąt razy dziennie (!), ok. 15% przejawia wyraźne symptomy uzależnienia w tej dziedzinie (badania Fundacji Dbam o Mój Zasięg). Przytoczone dane empiryczne przekonują, jak ważki społecznie jest podjęty w „TEKU” problem.
Ale ten narastający problem społeczny przedstawiony jest w bardzo atrakcyjny dla czytelnika sposób – autor pokazuje zagrożenie, ale nie straszy, nie poucza (choć wskazane są przykre następstwa uzależnienia od gier), wprost przeciwnie – wymowa książeczki jest optymistyczna: można poradzić sobie z uzależnieniem, trzeba tylko „trafić na swój wulkan”. Każdy z nas powinien pomyśleć, co dla niego może być takim impulsem do zmiany, do podjęcia walki o wolność od uzależnienia. TEKOWI pomógł przyjaciel – poszukaj, kto może pomóc Tobie?
Książeczka jest napisana cudownym językiem, a doskonałe tłumaczenie zachowało cały jego urok. Język jest prosty, gwarantujący absolutnie wyrazisty przekaz nawet dla małych dzieci, ale jednocześnie pełen ciepłego, serdecznego humoru, skrzący się dowcipem – ale bez uszczypliwości, napastliwości, wyśmiewania. Tłumacz zadbał o zgodność treści z naszymi realiami (np. przeoczenie przez TEKA nawet zbiórki Wielkiej Orkiestry Jurajskiej Pomocy – str.14).
Wyjątkowe są w tej książce ilustracje – bije z nich to samo ciepło, serdeczność, ale i poczucie humoru autora, które widoczne są w tekście. Rysunek na str. 6, przedstawiający Mamę TEKA, zgłaszającą zastrzeżenia do Taty w związku z wynalezieniem przez niego Internetu, naprawdę godzien jest naszej wyjątkowej uwagi. A ukazanie na jednym rysunku idei ewolucji, której zachodzenie przegapił grający w gry TEK (str. 7 – życie wychodzące z wody) uczyniło ze mnie dozgonną wielbicielkę Patricka McDonnela. Same rysunki są zresztą przepiękne – żadna tam grafika komputerowa, to solidny kawał świetnej ręcznej roboty z użyciem piórka, tuszu i akwareli. Rysunki nie są przeładowane, nie przytłaczają tekstu, są jego doskonałym uzupełnieniem, podkreślają i eksponują – albo twórczo rozwijają – to, co w tekście najważniejsze.
Książeczka dostarczy przyjemności czytelnikom w każdym wieku. Jestem pewna, że TEK stanie się ulubionym bohaterem wielu z nas, małych i dużych. I mam nadzieję, że nie tylko nas zachwyci i rozbawi, ale także pobudzi do refleksji.
Dr Aleksandra Piotrowska
Uniwersytet Warszawski
psycholog dziecięcy, autorka książek o wychowaniu dzieci
Dodaj komentarz