Zabawna i niezwykle pouczająca, nie tylko dla dzieci, historia o małym chłopcu i jego pasji tworzenia. Książka przypomina scenariusz trzymającego w napięciu filmu akcji. Dzieje się w niej wiele, nie brakuje silnych wrażeń i emocji.
Mały Ignaś, ku zdziwieniu a niekiedy utrapieniu dorosłych, od pierwszych lat życia przejawia niezwykły talent konstruktorski. Z dziecięcą radością i beztroską buduje wieże, kościoły i mosty. Chłopiec potrafi zrobić coś z niczego. Do wznoszenia budowli służą mu nie tylko agrafki, klej czy modelina, ale jabłka i zwykłe sznurowadła. Pasja Ignasia spotyka się, niestety, z dezaprobatą i niezadowoleniem pani wychowawczyni w szkole.
Na szczęście nauczycielce nie udaje się zagłuszyć twórczych marzeń chłopca. Ignaś dzięki bohaterskiemu wyczynowi zdobywa na zawsze uznanie i szacunek dorosłych. Z entuzjazmem może na nowo rozwijać swą pasję i dzielić się nią z rówieśnikami.
Śledząc szkolne perypetie Ignasia, przychodzi mi na myśl polska szkolna rzeczywistość, w której być może podobnych, ale niestety prawdziwych historii rozgrywa się wiele. Od dawna toczą się burzliwe dyskusje na temat tego, czy szkoła powinna przekazywać jedynie bazową wiedzę i uczyć podstawowych umiejętności, czy jest w niej miejsce na rozwijanie kreatywności uczniów.
Z wyników badań przeprowadzonych w 2011 r. przez Instytut Badań Edukacyjnych na temat Szkolnych Uwarunkowań Kształcenia, z udziałem 6000 uczniów polskich szkół, wynika, że kreatywność, twórcza wyobraźnia nie przeszkadzają uczniom w uczeniu się, a wręcz im pomagają. Badacze doszli do wniosku, że choć w polskich szkołach nie ma zbyt wiele miejsca na faktyczną twórczość uczniów (na realizowanie programów twórczego nauczania), nie oznacza to jednak, że nie ma w niej miejsca dla kreatywnych uczniów, na ich spontaniczną twórczość i kreatywność. Uczniowie są w stanie w szkole wykorzystywać własny, twórczy potencjał. Dzieje się tak, pomimo iż sam system nauczania opiera się na utartych schematach oraz na tradycyjnych programach nauczania.
Jak to w życiu bywa – wszystko zależy od człowieka, czyli tak jak w przygodzie Ignasia Kitka. Jego los spoczywa w rękach dorosłych.
Rodzice coraz bardziej są świadomi tego, iż twórcza edukacja dzieci pozwoli ich latoroślom na lepsze funkcjonowanie w przyszłości na rynku pracy, że może się stać dla nich kluczem do ich zawodowej kariery. Szukają coraz częściej dla swoich pociech niepublicznych szkół, które wykorzystują alternatywne modele nauczania. I tak od lat popularnością cieszą się przedszkola i szkoły Montessori, nowością są gestaltowskie czy demokratyczne modele nauczania.
Z mojego doświadczenia pracy w szkole wynika, iż w tradycyjnym szkolnictwie zdarzają się nauczyciele, którzy wykorzystują alternatywne metody nauczania, tworzą ciekawe, autorskie programy. Starają się, aby nauka szkolna nie kojarzyła się dzieciom z nudą i obowiązkiem. Popularne wśród nauczycieli stają się takie metody pracy z uczniami, jak: “metoda projektów” (dzieci same planują lekcje i wymyślają, w jaki sposób zrealizują z pomocą nauczyciela temat), metoda mozaikowa (uczenie dzieci wyrażania i formułowania swoich opinii, obserwacji itp. autorstwa Alison Clark), przekształcanie klasy w uczniowskie zespoły badawcze (metoda Matthew Lipmana), flexischooling (uczenie w różnych warunkach poprzez wyjścia do kina, teatru, biblioteki, banku itp.), czy Inkubacyjny Model Nauczania (Paul E. Torrance) tzw. nauczanie problemowe (zachęcanie uczniów do testowania własnych pomysłów, eksperymentowania itp.)
Prof. Michał Kleiber, prezes PAN, powiedział, że jako społeczeństwo jesteśmy “skazani na twórczość” – bez umiejętności kreowania świata nie będziemy mogli odnosić sukcesów w wielu ważnych dziedzinach. Stawka zatem jest wysoka.
Mam nadzieję, że historia Ignasia pobudzi dorosłych czytelników do refleksji. Sprawi, iż docenią moc i siłę twórczego działania w wychowywaniu dzieci.
Jestem przekonana, że i sam Ignaś szybko zdobędzie wśród najmłodszych czytelników wiernych naśladowców. Kiedy dzieci odkrywają świat, przepełnia je naturalna ciekawość i energia do samodzielnego działania. Emanuje z nich chęć i pasja odkrywania tego, co nieznane. Wiara w to, co niemożliwe. Zadziwienie. Odwaga stawiania pytań. Nie warto im w tym przeszkadzać. Dzieci bowiem są twórcze z samej swej natury.
Historia Kitka i jego fascynacji przekonuje, iż dziecięca wyobraźnia nie zna granic. Najbardziej genialne odkrycia i przyszłe wynalazki powstają w dzieciństwie. Kreatywności i odwagi w przełamywaniu schematów uczymy się w dzieciństwie. Im więcej dorośli pozostawiają dzieciom swobody i przestrzeni do zabawy, tym bardziej twórcze i niezwykłe stają się ich dzieła i wytwory. Nie zapominajmy, że nie tylko wiedza, ale również elastyczność myślenia, kreatywność stanowią o sukcesie w życiu dorosłym.
Zachęcam do wspólnego, rodzinnego czytania przygód małego, dzielnego architekta.
Warto sięgnąć po tę pełną dynamiki, wciągającą lekturę, co ważne – ze szczęśliwym zakończeniem. Moją ciekawość zwróciły na pozór „dorosłe”, w rzeczywistości pełne fantazji i humoru ilustracje. Przyjemność z czytania tej książki będą mieli wszyscy czytelnicy, niezależnie od wieku.
Agnieszka Carrasco-Żylicz
psycholog dziecięcy
Dodaj komentarz