“Sto nasionek, które pofrunęły”, czyli o sztuce cierpliwości

Cierpliwość. Według słownika PWN człowiek cierpliwy, to ten, który znosi ze spokojem przeciwności, który potrafi wytrwale czekać. A więc konsekwentny w dążeniu do zamierzonego celu. To dzięki wytrwałości i cierpliwości szuka nowych rozwiązań, możliwości i sposobów poradzenia sobie z wyzwaniem. Są one kluczowymi cechami człowieka sukcesu, szczególnie istotnymi w dzisiejszym pędzącym świecie.

Powodzenie większości przedsięwzięć w dużej mierze zależy od wytrwałości i cierpliwości. Znajduje to też potwierdzenie w prowadzonych od lat badaniach psychologicznych dotyczących tego, kto odnosi sukcesy.

Jednym z przykładów badań jest słynny test pianki, przeprowadzony w latach 60 na grupie dzieci w wieku około 4 lat. Dzieci zostały umieszczone w pokoju, w którym na stole czekała na nich jedna słodka pianka. Prowadzący eksperyment przekazał dzieciom instrukcję – możesz zjeść jedną piankę teraz, albo poczekać kilkanaście minut i w zamian otrzymać aż dwie. Z całej grupy tylko 30% dzieci potrafiło poczekać na druga piankę, czyli odroczyć nagrodę.

Ale przełomowym odkryciem był związek między tą umiejętnością, a sukcesami odnoszonymi w szkole i późniejszym życiu. Gdy po latach rozesłano do rodziców, nauczycieli i opiekunów każdego z badanych dzieci specjalne kwestionariusze, okazało się, że właśnie te, które poczekały na druga piankę, miały lepsze wyniki w nauce, mniejsze problemy z zachowaniem, a także lepiej radziły sobie ze stresem. Dodatkowo nie miały problemów z koncentracją i uwagą oraz utrzymaniem przyjaźni.

Samokontrola i zdolność odraczania gratyfikacji, czyli odłożenia w czasie nagrody ma ogromny wpływ na determinację w wykonywaniu zadań, terminowość i radzenie sobie ze stresem.  Brak cierpliwości powoduje chęć osiągnięcia szybkiej nagrody, która w krótkiej perspektywie nie ma żadnego znaczenia, ale w długim okresie jest kluczowa. Odwołując się do sportu, cierpliwość jest podejściem do życia jako maratonu, a nie sprintu. Dlatego warto ją pielęgnować i rozwijać już od najmłodszych lat życia. Tylko jak to robić?

Można ją ćwiczyć już od najmłodszych lat. Prawie każde dziecko, kiedy musi na coś czekać, jest zniecierpliwione i się denerwuje. Wystarczy wspomnieć o jeździe samochodem. Średnio po ok. 17 minutach jazdy zaczynają się pytania: daleko jeszcze? Oczekiwanie na ulubioną bajkę tez może być udręką. Takie sytuacje mogą być doskonałym poligonem doświadczalnym w ćwiczeniu cierpliwości.

Pomocne może być uporządkowanie dnia. Dzieci lubią rytuały, które wprowadzają w ich życie poczucie bezpieczeństwa. Już najmłodsze mogą nauczyć się, że kąpiel odbywa się po uprzednim posprzątaniu zabawek i wieczorynce. Wprowadzanie systematyczności dotyczy u nich głównie nabywania nowych umiejętności, takich jak ubieranie się, samodzielne mycie rąk czy sprzątanie zabawek. Ważne jest tutaj zachęcanie do zrealizowania celu, motywowanie i chwalenie za to, co udało się opanować. Tylko wielokrotne powtórzenia dadzą efekty. Starsze chętnie zaangażują się w ustalanie porządku dnia. Rutyna to nic złego, wprost przeciwnie, może być pomocna w pracy nad cierpliwością.

Nie powinno się też wyręczać dziecka i dawać gotowych rozwiązań, tylko wyzwalać w nim naturalną postawę badawczą, która zmusza do drążenia i odkrywania. Rodzice zbyt często zabierają dziecku nóż, którego chce użyć do posmarowania kanapki masłem. Bo przecież może się skaleczyć. Albo usmarować coś oprócz kromki chleba. A przecież rolą rodzica nie jest wszystkiego zabraniać albo ratować dziecko z każdej opresji. Wystarczy nauczyć, jak z niej wychodzić i jak nie poddać się
po pierwszej porażce.

Należy pamiętać, aby poprzeczki nie stawiać zbyt wysoko. Wygórowane cele będą zniechęcały i skłaniały do przedwczesnego poddawania się z powodu braku wiary we własne siły. Warto też panować nad swoim nadmiernym krytycyzmem. Wysokie wymagania nie mogą dominować. Czasem trzeba przymknąć oko na ten usmarowany masłem stół i pouczyć się cierpliwości razem z dzieckiem. Praca taka jest procesem. Nie wszystko dzieje się od razu.  Czasem, trudniejsze cele, jak nauka czytania, liczenia czy jazdy na rowerze, trzeba podzielić na etapy.

Dobrym sposobem na naukę systematyczności i cierpliwości jest też hodowla domowego zwierzaka albo uprawianie sportu. Ten ostatni uczy koncentrować się na celu i wymaga ciągłego powtarzania tego, czego dziecko się nauczyło, jest też pełen pozytywnych wzorców, które można wykorzystać jako inspirację.

Pokazywanie wzorców do naśladowania jest bowiem bardzo dobrą strategią. Postaci, które od początku do końca zrealizowały jakieś zadanie, świetnie wykonujące daną czynność lub dobrze radzące sobie z problemami mimo napotykanych trudności to dobry wstęp do rozmowy o tym, jak być cierpliwym i wytrwałym. Wybór pozytywnych wzorców należy oczywiście do rodziców, choć warto pamiętać, aby dobierać postacie jak najbardziej podobne do dziecka albo budzące jego sympatię.

Dobrym sposobem jest czytanie inspirujących książek. Wśród lektur może znaleźć się książka Sto nasion, które pofrunęły Wydawnictwa Kinderkulka, która prowadzi w świat lasu, oddaje hołd odporności nasion, mądrości drzew i przyrody, ucząc przy tym cierpliwości.

Główna bohaterka to sosna, która wyczekuje, pełna nadziei, na idealny dzień, by rozrzucić nasionka. Cierpliwie przeczekuje niesprzyjającą pogodę i kiedy ten idealny dzień wreszcie nadchodzi, wypuszcza swoje nasiona. I tu przygoda dopiero się zaczyna. A to dlatego, że mały czytelnik pozna historie nasionek, które pofrunęły i dowie się, ile z nich padło na żyzną ziemię, ile zostało wydziobanych przez ptaki, ile utonęło w nurcie rzeki, a ile, w końcu, zamieniło się w dorosłe drzewa? Będzie liczył, nigdy nie tracąc nadziei. Nawet, jeśli ta opowieść będzie się wydawać niekończącym się ciągiem odejmowania.

Książka została napisana przepięknym literackim językiem i w malowniczy sposób przedstawia wartość czekania. Bo czy wszyscy będą potrafili wierzyć do końca, jak matka-drzewo, że wszystko się uda? Nawet, gdy sytuacja nasionek wyda się zupełnie przegrana, sosna nadal będzie czekać na pozytywne zakończenie. Nie ustanie w swojej wierze w siłę zaklętą w małych nasionkach. Jak skończy się ta historia? Czy sośnie się uda? Trzymamy kciuki.

Pamiętajmy o tym, że cierpliwość to sztuka, którą należy nieustannie ćwiczyć. Warto wymyślać różne zajęcia, które jej wymagają, jak chociażby sadzenie z dziećmi roślin i obserwowanie ich wzrostu. Wyjście na spacer też może przerodzić się w naukę cierpliwości, jeśli postawimy sobie cel. Znalezienie kasztanów, kamyków czy dostrzeżenie zwierzęcia czy ptaka to już coś. Podczas jazdy samochodem można grać w poszukiwanie konkretnych rzeczy przy drodze, marek samochodów czy określonych budynków. Wszystko zależy od naszej fantazji, na pewno umili i skróci czas podróży, a wymiar edukacyjny nie do przecenienia.

Oczekiwanie na coś konkretnego, co na pewno się wydarzy, pozwala uwierzyć dziecku, że warto czekać. Uświadamia też, że nic nie dzieje się na zawołanie. Pamiętajmy też o docenieniu wysiłków dziecka za każdym razem, gdy dostrzeżemy przejawy cierpliwości. Przy okazji będzie to ćwiczenie naszej własnej wytrwałości. Powodzenia!

Sto nasionek, które pofrunęły

Drzewo wyczekuje, pełne nadziei.

Na co czeka?

Na idealny dzień do rozrzucenia nasion.

Na właściwy dzień, na ten dzień!

Ten dzień nadchodzi, ale przygoda dopiero się zaczyna…

A to dlatego, że zaczniemy liczyć, ile spośród nasionek, które pofrunęły, padło na żyzną ziemię?

Ile zostało wydziobanych przez ptaki? Ile utonęło w nurcie rzeki? A ile, w końcu, zamieniło się w dorosłe drzewa?

W tej książce będziemy liczyć, nigdy nie tracąc nadziei. Nawet, jeśli ta opowieść będzie się wydawać niekończącym się ciągiem odejmowania!

Kto będzie potrafił wierzyć do końca, jak matka-drzewo, że wszystko się uda?

(A uda się? Trzymamy kciuki!).

Książka, która prowadzi w świat lasu, oddaje hołd odporności nasion, mądrości drzew i przyrody.

Dla czytelników w każdym wieku.

Wydawnictwo Kinderkulka, grudzień 2019

Książka dostępna na www.kinderkulka.pl/ksiazki

Dodaj komentarz

Your email address will not be published. Required fields are marked *