Wrzuć niższy bieg, czyli slowlife dla dzieci i dorosłych

Dla większości Polaków (60 %) tempo życia jest za szybkie. Tylko dla 3% jest za wolne.  Życie płynie zbyt szybko dla prawie 70% pracujących Polaków. Aż co trzeci z nas twierdzi, że żyje szybciej, niż inne osoby z jego otoczenia. Dokąd tak pędzimy?

Anna Maria Jopek kilka lat temu śpiewała „Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam…” – dziś słowa te nabierają jeszcze większego sensu. Bo kto z nas nie myślał kiedyś o zwolnieniu tempa życia? O zyskaniu czasu dla siebie i rodziny, zdrowszym trybie życia, równowadze – czyli skupieniu na rzeczach dla nasz ważnych?

Za granicą już kilka lat temu pojawił się nowy trend. Downshifting, bo o nim mowa, nie ma swojego odpowiednika w języku polskim, a oznacza wrzucenie niższego biegu w samochodzie, redukcję, zwolnienie.

Skąd się to wzięło?

Downshifting wynika z potrzeby koncentracji na tym co dla nas najważniejsze w życiu. Bo okazuje się, że pieniądze i najbardziej prestiżowe stanowisko niekoniecznie nam to zapewniają. Dla jednych moment taki przychodzi po długim poszukiwaniu szczęścia i spełnienia, dla innych związane jest ze znaczącymi wydarzeniami w życiu, które zmieniają perspektywę, jak ciężka choroba, rozpad związku czy śmierć bliskiego. Jeśli chodzi o cechy demograficzne to nie ma reguły. Ale są dwie wspólne cechy – osoby, które decydują się na downshifting uważają, że nadmierna pogoń za pieniędzmi, konsumpcjonizm i materializm odbywają się kosztem własnego życia i życia swoich rodzin oraz że ponoszą odpowiedzialność za tą sytuację i sami muszą podjąć działania, żeby ja zmienić. Czyli biorą stery w swoje ręce.

Początkowo downshifting dotyczył tylko pracy zawodowej, ale potem przerodził się w ideologię slow life i przenosi się na inne aspekty życia – robienie zakupów, modę, sposoby spędzania wolnego czasu czy też budowanie relacji. Jest swego rodzaju protestem przeciwko doświadczaniu wszystkiego w jak najkrótszym czasie, buntem przeciwko powierzchowności, przeciwko przyznawaniu pierwszeństwa ilości, a nie jakości. Przekłada się na stosunek do konsumpcji, neguje ciągłe windowanie swoich potrzeb i wydawanie pieniędzy na niepotrzebne rzeczy. Jednym słowem, wybierając downshifting, wybieramy prostsze, mniej stresujące życie, odrzucamy pogoń za karierą i dobrami materialnymi, stawiamy na jakość czasu z najbliższymi, wychowanie dzieci, nasze pasje i realizację marzeń.

Łatwiej dzięki temu wyjść z błędnego koła jakim jest pogoń za coraz nowszymi modelami samochodów (mimo że „stary” ma dwa lata), za nową aranżacją mieszkania (bo w kuchni nie kładzie się już płytek, tylko szkło), za lepszym sprzętem agd (chociaż posiadanie WiFi w piekarniku wcale nie jest kluczowe). Łatwiej też wykorzystywać czas, który w codziennej gonitwie jest postrzegany jako bardzo ulotny.

W jaki sposób możesz „redukować bieg”?

Redukcja tempa życia niekoniecznie musi oznaczać odcięcie się od świata w głuszy i spalenie za sobą wszystkich mostów. Możemy redukować pracując mniej godzin w naszej obecnej pracy lub przyjmując pracę na niższym stanowisku z mniejszą odpowiedzialnością.  Możemy też rozpocząć własną działalność w niepełnym wymiarze czasu albo spróbować pracy z zdalnej zamiast wielogodzinnych dojazdów do pracy (co zwłaszcza w kontekście pandemii okazuje się nie takim złym rozwiązaniem).

Ale może to być też zmiana filozofii życia bez drastycznych zmian w sferze zawodowej. Można zmienić swój stosunek do rzeczywistości i wyhamować. Nie chodzi o precyzyjne planowanie dnia, raczej o znalezienie czasu na słodkie lenistwo, zajęcie się rzeczami, które lubimy, a które obecnie wydają nam się nieosiągalne. Nasze życie obecnie przypomina check listę, na której odhaczamy rzeczy, które robimy. Tylko za kolejnym byłem, zrobiłem, widziałem nie kryje się czas na zastanowienie, doznanie i dogłębne przeżycie tego wszystkiego. Zamiast tego zacznij się zastanawiać nad tym, co robisz, by czuć się lepiej i żyć przyjemniej. Każdy musi znaleźć swój sposób – sztuka, sport, spacery, pomoc innym, czas z dziećmi. Wybór należy do Ciebie.

Jest o tyle istotny, że wszechobecny pośpiech i szybkie tempo życia wpajane są podprogowo naszym dzieciom już od najmłodszych lat i stają się czymś oczywistym i normalnym. Wieczna pogoń sprawia, że współcześni rodzice stoją przed nie lada wyzwaniem – jak wychować dziecko, aby doceniało, to co najważniejsze, umiało odnaleźć się w konsumpcyjnym do bólu świecie i zachowało w tym wszystkim równowagę? Bo chyba nie ma już wątpliwości, że od kultury promującej pogoń za karierą i dobrami materialnymi nie za bardzo można uciec. Na szczęście można nauczyć się w tym świecie funkcjonować tak, żeby nie stać się jego ofiarą.

I pomoc niosą tu oczywiście niezawodne książki dla dzieci, które przy okazji są też dla dorosłych. Jedną z nich jest nowość Wydawnictwa Kinderkulka – Leniwiec, który zmienił nasze życie.

Leniwiec, który “zwolnił” życie pewnej rodziny

Książka opowiada historię pewnej bardzo szybkiej rodziny. Rodzina Amelki jest naprawdę szybka! Szybko chodzą, jeżdżą, robią zakupy i jedzą. Wszystko robią w takim pośpiechu, że nie mają czasu na rozmowę i zabawę, nie mówiąc już o leniuchowaniu czy wygłupach. Wszystko zaplanowane, co do minuty, z zegarkiem w ręku.

Lecz gdy pewnego dnia Amelka przynosi do domu leniwca, wszystko zaczyna się zmieniać – bardzo, bardzo powoli. Jak Leniwcowi uda się zaprowadzić zmiany? Musicie koniecznie sięgnąć po naszą książkę. Jest to naprawdę bardzo aktualna opowieść o dużej radości z małych rzeczy.

Książkę doceniła Paulina Górska, ekoaktywistka, edukatorka i blogerka pisząca o ekologii. Co mówi o Leniwcu?

Zabawna i pięknie napisana książka dla całej rodziny o tym, jak zatrzymać się na chwilę w pośpiesznej codzienności i czerpać ze wspólnego bycia razem to, co najlepsze!

Kiedy przekonacie się już dzięki lekturze książki do tego, że warto zwolnić i zacząć żyć w duchu slow life trzeba przejść do konkretów.

Chcesz konkretów?

Możesz tego dokonać w każdym obszarze życia. Na początek kilka prostych, gotowych do zastosowania od zaraz propozycji, możesz je również potraktować jak wyzwania. Na początek coś, co dotyczy czasu. Wyzwanie brzmi – spędź pół dnia z osobą, którą kochasz, zaplanuj to wcześniej w swoim kalendarzu. Możesz to zrobić na przykład tak, jak bohaterowie naszej książki.

Wyzwanie drugie również pochodzi z książki o leniwcu. Zacznij hodowanie – zasadź zioła/warzywa/nowalijki/kwiaty w ogrodzie/na balkonie, a potem delektuj się smakiem (przy okazji ucząc się cierpliwości).

Tu też spieszymy z podpowiedzią na podstawie lektury. Rodzina Amelki zaczęła swoją zabawę z ogrodnictwem od czegoś prostego. Tytuł książki, którą trzyma Amelka na jednej z ilustracji to “1001 odmian mchu” – może właśnie od hodowli mchu warto zacząć?

Leniwiec_ktory_zmienil_nasze_zycie_kinderkulka

Mamy zatem propozycję. Dajcie się porwać w zieloną krainę mchu i porostów z Loveplants, partnerem wydania naszej książki. Kto stoi za Loveplants? Renata i Seweryn, czyli małżeństwo zakręcone na punkcie zieleni! Zarazili się rodzinną pasją do roślin i na co dzień szukają niebanalnych połączeń zieleni z dodatkami, często nietypowymi. Drewno z rozbieranej stodoły, czy stare zdezelowane meble, to dla nich raj pomysłów na drugie życie produktu. Są rękodzielnikami, bo wszystko odzyskują, przerabiają, odświeżają i upiększą ręcznie.

Chrobotek reniferowy, to jedna z ich kluczowych propozycji. Już sama nazwa jest fajna, ale cechy ma jeszcze lepsze. Czym jest? Chrobotek często nazywany jest mchem, ale z naukowego punktu widzenia zalicza się go do rodziny porostów. Występuje w wielu miejscach na świecie, ale szczególnie upodobał sobie północne części półkuli… północnej. A nazwa? Ta ciekawa roślina jest przysmakiem reniferów.

Jeśli kompletnie nie masz “ręki” do roślin i potrafisz zabić nawet kaktusa, a chcesz zazielenić swój dom otaczając się rzeczami, które nie wymagają fachowej opieki, to chrobotek reniferowy jest właśnie dla Ciebie.

Kolejny prosty sposób jest związany z budowaniem relacji i komunikacją międzyludzką. Wyzwanie jest pozornie proste. Wieczorem wyłączcie telewizor, radio, zagrajcie w gry planszowe albo porozmawiajcie z bliskimi osobami. Możecie też wspólnie powpatrywać się w niebo. Jak rodzina Amelki!

Leniwiec_ktory_zmienil_nasze_zycie_kinderkulka

Co jeszcze możecie zrobić? Może coś z jedzeniem, na przykład wspólne gotowanie, najlepiej z lokalnych, sezonowych składników?

W kwestii finansów możecie zamknąć niepotrzebny debet. Inna propozycja to zredukowanie każdego tygodnia 3 wydatków, które nie są kluczowe. Proste? To może jeszcze coś z minimalizowania tego, co posiadacie? Spróbujcie ofiarować potrzebującym torbę ubrań, zabawek lub innych rzeczy, których już nie potrzebujecie, a trzymacie bez celu w zakamarkach szaf. A może zróbcie ręcznie kartki urodzinowe albo prezenty dla bliskich? Możecie też spróbować zostać wolontariuszami i poświęcić chociaż godzinę w tygodniu dla potrzebujących pomocy.

Prawda, że proste? Wystarczy po prostu zacząć. Przekonasz się, że warto zmienić sposób myślenia i stać się smakoszem czasu, a nie bankrutem czasowym. Pouprawiać lenistwo (albo mech) i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. I zanucić za Anną Marią Jopek „Będę tracić czas, szukać dobrych gwiazd, gapić się na dziury w niebie …”.

Powodzenia!

Dodaj komentarz

Your email address will not be published. Required fields are marked *